W Brzozie, niedaleko Strzelec Krajenskich, mieszkał człowiek, który był tzw. „cywilem” w wywiadzie wojskowym II RP i szkolił słynnych Cichociemnych!

Kazimierz Ziembiewicz (1896–1971) – "cywil" w wywiadzie wojskowym, cywilny pracownik wywiadu, chorąży rezerwy Kazimierza Ziembiewicza. Pochodził z Wielkopolski (Raszków). Służył w armii niemieckiej, od 1918 r. – w armii polskiej gen. Józefa Hallera. Po odejściu z wojska w 1921 r. pracował w przemyśle spożywczym. Pracę dla Oddziału II rozpoczął w 1934 r. 1 czerwca zatrudniono go jako urzędnika w Konsulacie RP w Essen (siedzibę urzędu przeniesiono potem do Düsseldorfu). Zob. A. Woźny, Kazimierz Ziembiewicz 1896–1971 „cywil” w wywiadzie wojskowym II RP (placówki „Müller”, „Madras”, „Bombaj”, „Port”), w: Wywiad i kontrwywiad wojskowy II RP..

Szczecin był ważnym punktem na mapie zmagań służb specjalnych Polski i Niemiec w okresie dwudziestolecia międzywojennego. To najważniejsze miasto Pomorza Zachodniego było nie tylko głównym portem Rzeszy na Bałtyku, poprzez który przechodziły transporty uzbrojenia wysyłanego do ZSRR, ale i siedzibą drugiego okręgu wojskowego armii niemieckiej. Obserwacja życia miasta i regionu były dla ówczesnych władz polskich elementem racji stanu. Z tych powodów w okresie dwudziestolecia międzywojennego przebywali w Szczecinie – niemal bez przerwy – agenci i oficerowie polskiego wywiadu wojskowego. Niektórzy pracowali zakonspirowani w strukturach polskiego konsulatu w tym mieście. Inni byli stałymi mieszkańcami. Byli wśród nich Niemcy, Polacy i obywatele innych państw. Kolejne placówki wywiadowcze w Szczecinie prowadzili tak wybitni oficerowie Oddziału II, jak por. Adam Biedrzyński (porwany przez Niemców w 1930 r.), kpt. Jan Chmarzyński, as polskiego wywiadu rtm. Wacław Gilewicz i chor. Kazimierz Ziembiewicz (aresztowany w przededniu wybuchu II wojny światowej). Zainteresowanym problematyką polecam ponadto nowy materiał: Wojciech Skóra, Działalność polskiego wywiadu wojskowego w międzywojennym Szczecinie (1919 - 1939), "Przegląd Zachodniopomorski", 1/ 2011. Nowe informacje na temat kapitana mar. Józefa Kadulskiego, tego który wysyłał meldunki z "Portu" do Warszawy w ostatnich dniach sierpnia 1939 r. (czego, niestety, nie przyjmuje do wiadomości Aleksander Woźny, utrzymując niewzruszenie, że do stolicy Okręgu Wojskowego Nr II powrócił dzień, dwa dni po wymianie Kazimierz Ziembiewicz). Skóra podaje nową datę zatrzymania Ziembiewicza przez Gestapo - 20 lipca 1939 r. - jak najbardziej słusznie oraz datę śmierci Gilewicza.

Zanim przyjechał na Pomorze Zachodnie Ziembiewicz był zastępcą kierownika placówki wywiadowczej Oddziału II w Düsseldorfie . W konsulacie szczecińskim zatrudniono go jako referenta paszportowego od 1 czerwca 1937 r. Powstała w ten sposób placówka nosiła kryptonim „Port” i uważana była za placówkę pomocniczą berlińskiego „Bombaju”. W 1938 r. Ziembiewicz przejął część berlińskich agentów Gilewicza („Ajaksa” i „Sonntaga”), którzy tym samym ponownie trafili pod opiekę „urzędnika” szczecińskiego konsulatu. Niestety, dotychczas nie odnaleziono dokumentacji placówki „Port”. Znane są jedynie dramatyczne okoliczności jej częściowej likwidacji w 1939 r.

Zatrzymanie kierowcy konsulatu, do którego doszło 3 czerwca, było wynikiem prowokacji. Gostkowski pił alkohol w jednym ze szczecińskich lokali. Grupa żołnierzy zaczęła pod jego adresem wykrzykiwać określenia typu Polnischer Hund”, „polnisches Schwein”, na co zaczepiany odpowiedział Deutschland ist alles Scheiße. Aresztowanie miało doprowadzić do zdobycia dowodów przeciwko rzeczywistemu celowi – Ziembiewiczowi. Założenie to osiągnięto. Rozprawa Gostkowskiego odbyła się 12 lipca przed szczecińskim sądem nadzwyczajnym (Sondergericht beim Landgericht). Skazano go na pół roku więzienia. Osiem dni później, 20 lipca, Niemcy aresztowali Ziembiewicza. W Szczecinie przebywał już wówczas co prawda inny oficer Oddziału II, ale dopiero poznawał teren i można uznać , że prace placówki „Port” zostały skutecznie sparaliżowana. Wynegocjowano też wymianę Ziembiewicza. Aby uzyskać stosowne atuty, policja polska aresztowała wcześniej dwóch pracowników niemieckich konsulatów (w Toruniu i Katowicach), pod zarzutem współpracy z Abwehrą . Wymiany dokonano 26 sierpnia 1939 r. na moście granicznym w Zbąszyniu. Był o jeden z ostatnich akordów pomorskich zmagań wywiadów Polski i Niemiec przed wybuchem wojny. Po dwóch dniach pobytu w kraju Ziembiewicz wrócił 28 sierpnia do Szczecina na drodze nielegalnej. Spalony agent z powrotem na tym samym terenie (sic!), a to dlatego, że zdawano sobie sprawę z nadciągającego zagrożenia oraz braku wysłania innej osoby. Prawdopodobnie w momencie wybuchu wojny zbiegł do Danii, skąd po krótkim czasie przedostał się do Szwecji, a ściślej do Sztokholmu. W Sztokholmie jego bezpieczeństwo zostało zagrożone więc wywiad brytyjski ewakuował Ziembiewicza do Wielkiej Brytanii. Tam wykorzystano jego wiedzę w szkoleniu cichociemnych . Do kraju powrócił w 1946 r. zataił przed władzami swoją przedwojenna działalność.


W dokumentach znajduje się jego charakterystyka z okresu zamieszkania w Brzozie oraz pracy w Strzelcach Krajeńskich. Wiedziano o jego znajomości języków obcych oraz pracy w dziale konsularnym. Otoczony był siecią informatorów. Do dziś mieszkańcy pamiętają jego osobę jako człowieka bardzo kulturalnego którego pasją było zbieranie wycinków prasowych. Używał również ps.(„Klaudiusz Zaremba „ „Ziehm”). Poszukiwałem przy pomocy znajomych zdjęcia ,niestety nie odnaleźliśmy ich do dzisiaj. Nie wiemy także gdzie został pochowany. Teczki personalnej w okresie pracy w Inspektoracie Rolnym (Kombinacie Rolnym) również nie odnaleziono.

--
Ryszard Drewniak, na podstawie archiwum IPN oraz ksiązki "Wywiad i kontrwywiad wojskowy II RP

Nasi partnerzy

razem dla strzelec


 s24


 

strzelecki osrodek kultury